Słowo plagiat mrozi krew w żyłach każdemu studentowi, który czeka na weryfikację swojej pracy dyplomowej. Osoby, które uczciwie podeszły do pisania prac, raczej nie mają się czego obawiać. W gorszej sytuacji są ci, którzy pisanie prac zlecili komuś innemu. Okazuje się, że bardzo często studenci szukają kogoś, kto pisanie prac weźmie na siebie.
Szukają też sami oferujący, którzy publikują swoje propozycje w Internecie, zachęcając do tego, by to właśnie im powierzyć tworzenie pracy dyplomowej. Kim są osoby, które proponują pisanie i jakie korzyści z tego mają? Najprościej i najszybciej można odpowiedzieć na drugie pytanie.
Piszący mają korzyści finansowe, a ponieważ mogą to być pieniądze niemałe, chętnych do pisania nie brakuje. Koszt napisania pracy zależny jest od tego, czy jest to praca licencjacka, czy magisterska. Istotna jest bowiem liczba stron. O ile bowiem przy pracy licencjackiej tworzy się na ogół 30-40-stronnicową pracę, o tyle w przypadku tej magisterskiej, rozprawa może zająć nawet do 100 stron.
Niemniej ważny, niż liczba stron, a często nawet najważniejszy jest temat. Im bardziej zawiły i wymagający długich poszukiwań materiałów, tym droższe będzie napisanie pracy.
Koszty zwiększają się szczególnie w przypadku, gdy konieczne jest uwzględnienie nie tylko strony teoretycznej, lecz także części praktycznej pracy. Konieczność dokonywania badań, analiz, obserwacji, wypełniania ankiet pochłania zazwyczaj dużo czasu. W przypadku prac czysto teoretycznych, pisanie idzie szybko i bez problemu.
Pora teraz odpowiedzieć na pytanie, kim są piszący. Jest to dużo bardziej skomplikowane pytanie, gdyż - tak naprawdę - piszącym może być każdy - zarówno student, jak i absolwent danego kierunku lub kierunków pokrewnych. Wśród tych osób są zarówno osoby lepiej, jak i gorzej zorientowane w temacie, dlatego jakość powstałych prac może być różna. Pół biedy, jeśli praca będzie słabo napisana. Gorzej, jeśli przy jej pisaniu dopuścimy się plagiatu.
Warto bowiem zauważyć, że nie każdy oferujący pomoc w pisaniu ma czyste intencje. Wielu z piszących chce tylko wyłudzić pieniądze, wkładając w to minimum pracy. W takich przypadkach, często wykorzystywane są szablony prac, dostępne w Internecie bądź też, przepisywane są żywcem całe strony z rozmaitych książek.
Często brak jest też bibliografii, która dokumentowałaby publikacje, które pomogły przy pisaniu. Co więcej, w wielu przypadkach przypisy są nieadekwatne do treści. Piszący ma nadzieję, że nikt nie pokusi się o sprawdzanie przypisu, w konsekwencji czego dopasowuje cytaty do nieodpowiednich książek.
Taki proceder może zostać zdemaskowany przy weryfikacji pracy systemem antyplagiatowym, który wskazuje źródła zapożyczeń. Wówczas, czarno na białym, zostaje pokazane każde naruszenie praw autorskich. Praca zostaje uznana za plagiat, a studentowi, czyli potencjalnemu autorowi pracy, grożą surowe kary.
Pewne obawy mogą mieć tu także ci, którzy - co prawda -samodzielnie pisali pracę, ale inspirowali się innymi publikacjami. Może się okazać, że pewne zdania z danych prac zaczerpnęli, a system określi to jako plagiat. Na szczęście, uczelnie wiedzą o tym, że czasem użycia pewnych sformułowań uniknąć się nie da, dlatego władze każdej uczelni ustalają pewien próg - współczynnik podobieństwa, do którego praca nie zostanie za plagiat uznana.
Najczęściej taki próg jest ustalany na około 30%. Wszystko co wykracza poza tę normę, jest już traktowane niestety jako plagiat. Kary za naruszenie praw autorskich są bardzo surowe.